*
„Dwa serca jedna
miłość
Zastanawiałem się co
robić
Nie oszukasz mnie
znowu
Co możemy zrobić? Co
robić?”
~ONE OK ROCK-Mighty
Long Fall
Tłumaczenie tekstowo.pl
*
-Tulipan!-Wydarł się
na przywitanie Blais. W końcu czas na zgadnięcie miał do dzisiejszej północy.
-Nie.-Odpowiedziała mu
Nayantara wywracając teatralnie oczami. Hermiona uśmiechnęła się pokrzepiająco
do mulata.
-Czego suszysz protezę
Granger?-Prychnął Draco podchodząc do Czekoladowookiej.
-Też się cieszę, że
cię widzę Malfoy.-Wycedziła ze zdenerwowaniem w głosie Gryffonka.
-Storczyk?-Usłyszeli
kolejne pytanie Zabiniego.
-Nie.-Dobiegła ich
odpowiedź Nayi. Hermiona wyminęła Tlenionego przypadkiem trącając go lekko
barkiem w ramie.
-Obszlamiłaś mnie
Granger!-Krzyknął oburzony Smok doganiając swoją ofiarę.
-Daruj
sobie.-Westchnęła ze zrezygnowaniem dziewczyna.
-Co ty taka niemiła?
Wyluzuj trochę kobieto…Choć twojej płci nie jestem do końca pewny…A rasa? Na
pewno nie człowiek. Coś…Mieszaniec Goblina z Trollem?-Zamyślił się Ślizgon.
-Przepraszam, że ranie
twoje oczy o idealny!-Warknęła Kasztanowłosa.
-Ach! Cieszę się, że
ty też za takiego mnie uważasz.-Powiedział chłopak jakby nie dostrzegając
sarkazmu w głosie Miony.-Czyż nie jestem wspaniały? Przystojny, czarujący,
uroczy…-Wymieniał chłopak.
-I śmierdzisz.-Wcięła
się Gryffonka.
-I śmier…ZARAZ CO!?-Zdziwił
się Dracon.
-Śmierdzisz Malfoy.
Czuć cię na kilometr.-Skrzywiła się marszcząc przy tym nos. Blondyn przechylił
głowę wąchając swoje ramie.
-Mówisz o mojej wodzie
kolońskiej?! Wiesz ile galeonów za nią dałem!? W życiu tyle pieniędzy nie
widziałaś!-Podniósł głos Ślizgon którego męskie ego zostało urażone.
-A co ty taki nerwowy?
Jak sam przed chwilą mówiłeś…Wyluzuj.-Kasztanowowłosa uśmiechnęła się wrednie.
-No cóż, nozdrza
takiej szlamy nigdy nie będą w stanie docenić tak szlachetnych zapachów. Wróćmy
do moich zalet…-Westchnął Stalowooki.
-MALFOY! TY CHOLERNY
NARCYZIE!-Wydarła się Hermiona przyspieszając kroku.
-Granger, Granger,
Granger…Ja po prostu mówię prawdę.-Pokręcił głową jakby przez ten gest chciał
powiedzieć „Biedne, szlamowate, niedorozwinięte dzieciątko…Co ty wiesz o
pięknie?”.
-Jasne!
Arystokratyczna świnia!-Warknęła do niego.
-Zamknij się
szlamo!-Syknął Tleniony głosem przepełnionym jadem i nienawiścią. Mierzyli się
ostrzegawczymi spojrzeniami gdy usłyszeli pełen radości, głośny krzyk Blaisa.
-Narcyz! Narcyz!
Wiedziałem!-Wołał mulat. Draco odwrócił się do przyjaciela.
-Ty też?-Jęknął z
dezapropatą.
-Co ja też? Zgadłem
jej ulubionego kwiatka! Narcyz! Dzięki Mionka! Dziękuję, że wyzywasz
Smokusia!-Diabeł podbiegł do zaskoczonej Hermiony i przytulił mocno. Spotkała
jeszcze wściekły wzrok przyjaciółki.
-No to, Zabini? Co
chcesz w zamian?-Prychnęła Naya z nienawiścią splatając ręce na piersi. Blais
zatrzymał się i zamyślił na chwilę. Potem popatrzył na nią poważnie i oznajmił:
-Umów się ze
mną.-Powiedział krótko wyższy ze Ślizgonów.
-CO!?-Krzyknęli na raz
Tleniony i Almeida.
-Bracie…Masz
gorączkę…?-Spytał zdruzgotany Blondyn dotykając dłonią czoła przyjaciela. Mulat
mógł poprosić prawie o wszystko a on, wybiera RANDKĘ!?
-Nie mam żadnej
gorączki Smoku! Naya, chcę żebyś poszła ze mną w sobotę do Hogsmead na
randkę.-Mówił z pełną powagą.-To jak? Pójdziesz?-Dopytywał chłopak.
Karmelowowłosa zacisnęła ze zdenerwowaniem wargi.
-A mam inne
wyjście?-Wymamrotała z nadzieją w głosie.
-Nie!-Uśmiechnął się
Blais tryumfująco.
-No właśnie.-Wycedziła
dziewczyna przez zęby i sztywnym krokiem odeszła ku Wielkiej Sali. Hermiona
prychając coś jeszcze w stronę Malfoya pobiegła za nią.
-SOBOTA O 12:00 PRZY
GŁÓWNYM WEJŚCIU!-Zawołał jeszcze mulat i wykonał ręką gest zwycięstwa.
-Krótko mówiąc, masz
okazję przekonać do siebie Karzełka dzięki mnie!-Uśmiechnął się Tleniony.
-Właściwie to dzięki
Hermisiowi…I nie mów na Nayę per Karzełek!-Ostrzegł go Diabeł.
-MERLINIE! Sam na nią
tak wczoraj mówiłeś!-Powiedział Blondyn tonem typu „WHAT THE F*CK!?”.
-Ech Smoku…Wczoraj
byłem zadufanym w sobie, nieznającym miłości Ślizgonem…-Tłumaczył Zabini.
-Ohoho! A kimże to
teraz jesteś?-Prychnął Draco.
-Ociupinkę zadufanym w
sobie, zakochanym do szaleństwa, szczęśliwym Ślizgonem…-
***
Sobota przyszła nad wyraz
szybko, poprzedzona kilkoma sprawdzianami które Hermiona zdała, jakżeby
inaczej, na Wybitny. Zdenerwowana do granic możliwości Nayantara biegała po ich
dormitorium.
-Mions! Po co ja
wchodziłam w ten głupi układ!?-Krzyczała skacząc na łóżko jednocześnie bijąc
się dłonią w czoło. Nagle usłyszały pukanie. Niższa z Gryffonek rzuciła się do
szafy i zamykając się w niej wołała do przyjaciółki:
-Hermuniu! To pewnie
on! Powiedz mu, że nie mogę iść! Że jestem chora! Albo, że zaginęłam!-
Chichocąc
Czekoladowooka podeszła do drzwi i otworzyła je. W progu stał oparty o futrynę
Potter.
-Nays! To tylko
Harry!-Oznajmiła głośno Hermiona. Drzwi wielkiej szafy skrzypnęły i Ciemnooka
wychyliła twarz.
-Uff…-Westchnęła z
radością, po czym wyszła.
-A tej co?-Zdziwił się
Wybraniec.
-Idzie dzisiaj na
RANDKĘ z Diabłem.-Parsknęła Miona.
-Ooo! Jak
romantycznie!-Zaśmiał się Zielonooki.
-Te Chłopcze-Któryś-Przeżył?
Chcesz zginąć?-Warknęła ostrzegawczo Almeida.
-Spokojnie…Przyszedłem
wam coś pokazać.-Powiedział wyciągając z torby plik kopert i papierów.
-Co to?-Zaciekawiła
się Naya a i druga Gryffonka zrobiła minę która pokazywała, że jest
zaintrygowana.
-Wczoraj wieczorem,
jak już poszliśmy do swoich dormitoriów zobaczyłem na swoim łóżku…Właśnie to.-Opowiadał
Harry wskazując na papiery w ręce.
-No ale co to
jest?-Dopytała Kasztanowowłosa.
-To…są listy miłosne
do mnie!-Oznajmił chłopak robiąc zażenowaną minę.
-COOOO!?
POKARZ!-Krzyknęła Karmelowowłosa a panna Granger już zwijała się na łóżku ze
śmiechu. Ameida wyrwała listy z ręki Bliznowatego i zaczęła je przeglądać.
-Hahahaha! Mionuś
słuchaj!
„Mojemu Harry’emu,
„Mojemu Harry’emu,
Temu jedynemu.
Chcę być z Tobą
zawsze,
Wyobraź sobie jak Cię
głaszczę”.-Dalej nie była w stanie czytać, bo przerwała jej, jej własna salwa
śmiechu. Podała listy trzymającej się za brzuch Hermionie, która otarała z policzka
łezkę rozbawienia.
-„Tyś najsłodszy,
najpiękniejszy…
Tyś we wszystkim jest
najlepszy”…Hahahaha!-Parsknęła Gryffonka przez przypadek rozrzucając listy po
całym łóżku.
-Widzicie!? I tego
jest dokładnie 28! Jak ja mam żyć!?-Spytał Potter. On też się śmiał. Ale to był
śmiech człowieka zrozpaczonego.
-Przepraszam Harry…Ale
t-to jest śmieszne…Kszi, kszi, kszi…HAHAHAHA!-Wybuchnęła Czekoladowooka.
-Jasne…-Westchnął
Bliznowaty podpierając się o ścianę i krzyżując ręce na piersi.
-No dobra…To z którą z
nich się umówisz?-Zapytała Miona.
-Z żadną.-Wzruszył
ramionami chłopak. Teraz obydwie Gryffonki zamilkły.
-Jak to?-Zdziwiła się
Almeida.
-Normalnie. Przecież
one lecą na to, że mam kasę i na to, ze jestem sławny.-Odpowiedział Zielonooki.
-No…W sumie…Możesz
mieć rację…-Analizowała panna Granger.-Ej a tak z innej beczki to…Naya, musisz
się już zbierać na RANDKĘ z Blaisem.-Oznajmiła wyższa z Gryffonek.
-Łaaaa! Nie idę na
żadną randkę! NIE! NIE! NIE!-Krzyczała niemal ze łzami w oczach dziewczyna.
-Idziesz. Kropka. Nie
ma dyskusji młoda damo!-Uśmiechnęła się Miona.-No, na co czekasz?
Leć!-Parsknęła Kasztanowowłosa zerkając na zegarek.
-NIGDZIE NIE ID…!-Nayantara
nie zdążyła dokończyć, gdyż Chłopiec-Który-Przeżył złapał ją i przerzucił sobie
przez ramię. Wyszedł z nią na rękach zanosząc pod główne wejście, dopiero tam
stawiając kopiącą i bijącą go w furii dziewczynę na podłodze. Dla pewności
Zielonooki stał tam dopóki nie przyszedł bardzo uradowany Blais.
-Dzień dobry Karz…Ekhm!
Nayuś! Jak mija dzień?-Spytał mulat szczerząc się.
-Koszmarnie.-Mruknęła
Ciemnooka ze zrezygnowaniem w głosie.
-To jak?
Idziemy?-Zapytał Ślizgon wyciągając ku niej zgiętą rękę.
-Tsa…-Odpowiedziała
krótko wychowanka Domu Lwa, zahaczyła dłoń o rękę chłopaka i z naburmuszoną
miną wyszła wraz z towarzyszem z zamku. Po kilku krokach Naya odwróciła się i
pokazała Bliznowatemu język. Ten uśmiechnął się i poszedł samotnie do Hogsmead,
jako, że Hermiona miała iść z Luną, Nevillem i Nickolasem a on, dziś nie miał
nastroju na zbyt duże towarzystwo. Właściwie chciał być zupełnie sam. Tylko on
i jego myśli.
***
W pubie Pod Trzema
Miotłami siedział blondwłosy Ślizgon. Pił kolejną szklankę Ognistej Whiskey,
która przyjemnie rozgrzewała go od środka. Tępo wpatrywał się w wejście lokalu.
Drzwi co chwilę otwierały się i zamykały, wpuszczając lub wypuszczając gości,
głównie uczniów Hogwartu. W głowie lekko otumanionej wypitym alkoholem kołotały
mu myśli. Myśli które za wszelką cenę chciał wyrzucić, pozbyć się, zapomnieć.
Starał się zmienić tor rozumowania. Przestać myśleć o…o wojnie. Ten temat
nasuwał mu się za każdym razem gdy zostawał sam. Jego głupi mózg rzucał mu na
myśli te chore wyrzuty sumienia. Nienawidził tych chwil, w których słyszał
krzyki rówieśników którzy za chwile mieli umrzeć. Głos w jego głowie powtarzał
mu teraz tylko:”Draco, jesteś podłym, egoistycznym tchórzem”. Nagle przez drzwi
wszedł Harry. Tleniony poczuł jakiś impuls który kazał mu wstać i podejść do
Bliznowatego.
-Potter?-Zaczepił
go.-Możemy pogadać?-Spytał. Zaskoczony Wybraniec zgodził się i poszedł do
stolika Księcia Slytherinu.
-No?-Popędził Malfoya
Gryffon gdy uznał, że milczą już nieco za długo.
-Więc…Dzięki za
uratowanie życia wtedy w Komnacie Życzeń.-Powiedział na jednym wydechu po czym dodał-Nie
wierzę, że to powiedziałem.-
-Ja też
nie.-Stwierdził z niedowierzaniem Potter.-Ale właściwie nie ma za co. Na moim
miejscu każdy zrobiłby to samo.-Mówił Zielonooki drapiąc się z zakłopotaniem w
tył głowy. Blondyn mruknął coś niezrozumiale w odpowiedzi.
-Aha! Bo wczoraj tak
myślałem…Bo…Nasi przyjaciele się kumplują więc może…Nie mówię, że mamy się
kochać…Ale może zakopmy topór wojenny?-Zapytał nieśmiało Szatyn. Dracona
zatkało. Patrzył na swojego dotychczasowego wroga z naprawdę głupim wyrazem
twarzy.
-No to?-Zachęcił go do
odpowiedzi Gryffon.
-W zasadzie…czemu
nie?-Stwierdził Stalowooki po czym podniósł szklankę z bursztynowym alkoholem w
geście toastu.-Więc, mój drogi Potty…Za naszą przyjaźń!-Uśmiechnął się
sarkastycznie po czym jednym haustem opróżnił szklane naczynie.
***
Hermiona ucieszona
czasem który spędziła wspólnie z przyjaciółmi weszła do swojego dormitorium. To
co tam zastała zwaliło ją z nóg. Na łóżku Almeidy, leżała sama Naya. I nie
byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że tuliła się do pewnego Ślizgona-mulata.
Owszem, tym samcem był niejaki Blais Zabini.
-C-co…Nie no, nie
wypiłam tak dużo…Co tu się…Co wy robicie!?-Dukała zdziwiona zaistniałą sytuacją
panna Granger.
-Hermionuniu…Chyba ci
się na wzrok coś rzuciło. Przytulamy się! Nie widzisz?-Uśmiechał się
chłopak z błyskami miłości w oczach.
-Widzę tylko…KURDE.
Nays co się zadziało?-Spytała kompletnie zbita z tropu Kasztanowowłosa.
-Cóż…Widzisz Hermi…To była
miłość od drugiego, w moim przypadku wejrzenia.-Wyjaśniła Ciemnooka.
-I wy tak jesteście
razem jako para?-Dziwiła się Gryffonka.
-No.-Pokiwała gorliwie
głową jej przyjaciółka.
-Razem. Mam nadzieję,
że na zawsze…-Wymruczał Ślizgon muskając nosem szyję swojej dziewczyny.
-Na zawsze. Choćby nie
wiem co.-Odpowiedziała mu cicho Nayantara i delikatnie pocałowała. Czułe
muskanie się warg zamieniło się po chwili w pełen ognistej namiętności
pocałunek.
-Ej…Ale idźcie się
miziać gdzieś indziej co?-Jęknęła Hermiona.
-Nie! Ja z wami nie
wyrobię! Wszyscy nas wyganiają! Najpierw Draco, potem ty! Naya!
WYCHODZIMY.-Oznajmił Diabeł z powagą po czym chwycił niższą z Gryffonek za rękę,
pokazał język Czekoladowookiej marszcząc przy tym nos i wyszedł z sypialni
ciągnąc Karmelowowłosą za sobą. Hermiona śmiejąc się opadła na łóżko, ciesząc
się szczęściem przyjaciół.
*
Pisałam przy piosence:
*
No i jest ^^ Nie wiem
co napisać więc jedynie dziękuję, że wpadłeś/łaś :)
CZYTASZ=KOMENTUJ!!